kfiatek: to tytul szekspira, ale znaczy "wszystko dobre, co sie dobrze konczy" 5 hrs -> co prawda to prawda, zdaje sie ze zle spojrzalem na pytanie: Przypadła mu do kolan roztrzęsioną głową, a łzy jak groch posypały się po jej twarzy szarej i zradlonej jak te jesienne podorówki. — Idźcie z Bogiem, idźcie — szeptał zakłopotany podnosząc ją z ziemi. Milczala, nie chcac dac sie zlapac. Jak konczy sie legenda o Ciri? Przeciez kazdy to wie. Patrzyla w ciemna w tonacji akwarele przedstawiajacy nieksztaltna barke sunaca p o powierzchni zasnutego oparami jeziora, barke popedzana dluga tyka przez kobiete widoczna tylko jako czarna sylwetka. Wlasnie tak konczy sie ta legenda. Wlasnie tak. Nimue cash. Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. Suggestions Modliłam się o znak potwierdzający moje oskarżenia wobec pana Chiari... i zeszłej nocy się pojawił. I prayed for a sign that I was right in accusing Mr. Chiari... and last night it came. Na litość boską, zeszłej nocy się pobraliśmy. Przyjaciółki mówią, że Sally zazwyczaj zaczyna około 10:00 ale zeszłej nocy się nie pokazała. Her friends said Sally usually started her shift around 10:00 but didn't show last night. Mówię, że się staramy, ale pewnie zeszłej nocy się powiodło. I'm saying we're trying, but I'm guessing last night took. Zeszłej nocy się zakochałem, a dziś już go nie ma. Przyjaciółki mówią, że Sally zazwyczaj zaczyna około 10:00... ale zeszłej nocy się nie pokazała. We'll spare you the awkward hellos and skip straight to the painful good-byes. To, co zeszłej nocy się stało nie chcę jeszcze raz przeżyć. Ta osoba przed nami próbowała zeszłej nocy się do mnie włamać. How would you like to hear a little music? Zeszłej nocy się pan zgodził. Zeszłej nocy się pokłóciliśmy. Other results Zeszłej nocy tak się podnieciłam, że prawie... I just wanted to thank you, Cheryl... because the affirmations have really worked for me. Zeszłej nocy wczołgałem się do łózka sąsiadki. Bo zeszłej nocy tylko się zabawialiśmy. Zeszłej nocy rozstałam się z chłopakiem. To co zdarzyło się zeszłej nocy, zdarza się tylko niewielu ludziom. Zeszłej nocy nie przejmowałaś się granicami. Zeszłej nocy też zmoczyłem się w łóżko. Zeszłej nocy przyśnili mi się twoi rodzice. Your mom and dad appeared in my dream last night and said they missed you. Szkoda, Gdy byłeś ze mną zeszłej nocy wydawało się dobrze... Pity on you were out with me last night you seemed fine... No results found for this meaning. Results: 5852. Exact: 11. Elapsed time: 328 ms. Documents Corporate solutions Conjugation Synonyms Grammar Check Help & about Word index: 1-300, 301-600, 601-900Expression index: 1-400, 401-800, 801-1200Phrase index: 1-400, 401-800, 801-1200 Każdy z nas zna przyjaciółki-nierozłączki, które twierdzą, że poszłyby za sobą w ogień. Ale ile z nich mówi prawdę? Podam Wam teraz przykład dziewczyn, które umierając, patrzyły sobie w oczy. -Sabina!- wesoły głos Loli dało się słyszeć z drugiego końca korytarza- bo autokar nam odjedzie! -OK, już idę- odpowiedział głos dochodzący z toalety- tylko umyję ręce. Lola weszła do łazienki i z uśmiechem zapytała: -Cieszysz się? -Pewnie. A Ty? Wystarczyło na nią spojrzeć; roześmiane oczy i wypieki na policzkach. To właśnie Lola. Kochany, roześmiany człowieczek, który zawsze wnosił atmosferę. Tę cudowną, wesoła atmosferę. I Sabina. Z pozoru zupełnie inne, a tak naprawdę identyczne. Każdy je znał. Lola i Sabina. Sabina i Lola. Zawsze razem. No własnie, zawsze... -Zajmuję górę!- krzyknęła Sabina, gdy tylko wtaszczyły walizki do domku. -Chyba śnisz. Złaź z mojego łóżka!- krzyknęła roześmiana jak zwykle Lola, gdy jej przyjaciółka wskoczyła zwinnie na łóżko. -No to chodź tu. Kiedy tylko Lola usiadła obok Sabiny, ta zapytała: -Ciekawe, kto mieszkał tu przed nami? -Może morderca?- spytała tajemniczo Lola, i zaraz potem wybuchnęła śmiechem. - Hah, a może duch? Znaczy ktoś, kto teraz jest duchem... -Gupku Ty!- krzyknęła Lola, akcentując literę "u" i mocno przytuliła to będą cudowne wakacje... - Jasne! Najlepsze pod słońcem! Ej, która godzina?- spytała Sabina, patrząc na Lolę. - 23:14. Za 48 minut godzina duchów... - Psychol!- zapiszczała Sabina i uderzyła w przyjaciółkę poduszką. Kiedy skończyły chichotać, Sabina zrobiła poważna minę i odparła naprawdę przerażającym głosem - Mówiłaś, że jest 23:14... -Aha. A co?- zapytała zdziwiona Lola. -I powiedziałaś, że za 48 minut 24:00, godzina duchów? -Yyy... No kontynuowała, trochę wystraszona Lola -A nie za 46 minut? Bo za 48 minut, byłaby 24:02...- odparła skupiona Sabina. Po chwili przeniosła wzrok na zbitą z tropu Lolę i uśmiechnęła się uroczo. - Ale mnie wystraszyłaś! Jesteś szalona!- zaśmiała się Lola. -No, spadaj się umyć. Potem ja. Do godziny duchów musimy się wyrobić. -Sabina... -Co? - wydukała zaspanym głosem dziewczyna i rozejrzała się po pokoju. - Nie mogę spać. Która godzina?- zapytała Lola cicho. -23:58. Lola, chcę spać. Dobranoc -Za dwie minuty... -Cicho. Przestań się straszyć!- powiedziała Sabina, patrząc na przyjaciółkę. Po chwili, w pustym pokoju rozległ się szept Loli: - A która godzina teraz?- spytała, delikatnie akcentując słowo "teraz" -Za 20 sekund godzina duchów. Dobranoc- ucięła krótko Sabina. -Dobranoc... Stuk, stuk, stuk... -Boże, co to?- zapytała przestraszona Lola. -Nie wiem...- Odparła mniej pewnym głosem Sabina. -Która godzina?- zapytała Lola, jeszcze ciszej niż ostatnio. Tym razem Sabina bez protestów spojrzała na telefon. - Od ośmiu sekund jest 24:00. Chyba nie sugerujesz...? Kolejne stuknięcia... Głośniejsze. Lokatorki nie wiedziały co robić. Kolejne mocne uderzenia. Lola, bliska płaczu, zdławionym głosem powiedziała: -Otwórz, błagam... Błagam! Sabina powoli podeszła do drzwi i trzęsącą się ręka przekręciła klamkę. W świetle latarni, zobaczyli kobietę. Wyglądała jak przykładna pani domu. Sabina zebrała w sobie całą odwagę i spytała: -Coś się stało? Cisza. Kobieta zupełnie nie reagowała. Zdawałoby się, że może nawet nie oddycha... Kiedy Sabina ponowiła swoje pytanie, dama odparła cicho: - Mieszka tu Sami? Sabina spojrzała na Lolę. Była biała jak ściana. Jej usta lekko drgały. Sabina mimowolnie, oparła: -Nie, nie ma tu żadnej Sami. Musiała pomylić pani pokoje. Owszem, jest tutaj Samanta, ale ona mieszka w 14, a to jest 11. -Na pewno? - spytał flegmatycznie i jeszcze ciszej gość- nie oszukujecie? -N-n-nie... Naprawdę. - Dobrze, zatem Do odparła kobieta i odeszła za domek. Sabina zamknęła drzwi i spojrzała na Lolę. Nadal była biała jak ściana. -Śpijmy razem, proszę... Sabina spojrzała na nią z litościwym uśmieszkiem i odparła: -No nie mów mi że ta kobitka cie wystraszyła... -Csiiii!- wyszeptała Lola, wdrapała się na łóżko przyjaciółki i pociągnęła ją na nie. -Ej, co się stało?- spytała stroskana Sabina. Jeszcze nigdy nie widziała Loli w takim stanie. Nigdy. A znały się już długo. Owszem, Lola czasami bała się czegoś, albo była blada czy zestresowana, ale teraz to było coś innego. Wyglądała przerażająco... Lola popatrzyła jej w oczy. Zdziwiona koleżanka spytała ją cicho: -Co jest? Dziewczyna odparła tylko: -Obiecuj, że nie będziesz krzyczeć... -No spoko, odparła niedbale współlokatorka. Lola długo łapała powietrze ustami. Po dłuższej chwili wypowiedziała ledwie słyszalnym szeptem: -Ona miała tasak. Najpierw lekko przerażona Sabina, wybuchnęła teraz śmiechem. -Ahahahah! Dobre! Ej, wystraszyłaś mnie Lola. Dobre, dobre. Ale Lola nie reagowała. Słabym głosem powiedziała: -To nie żart... -Lola, skończ, przerażasz mnie... Po tych słowach obie położyły się spać. Obudziły się o O 8:15 było śniadanie. Zaspały. Bardzo szybko się ubrały, umyły, uczesały itp. i o 8:09 były gotowe do posiłku. Gdy opuszczały pokój, Sabina zamykając drzwi na klucz, zauważyła coś strasznego. Otóż na drzwiach, było podejrzane wgłębienie. Gdzie tam wgłębienie; wąska, ale długa dziura. A wokoło... Czerwona, zaschnięta substancja, która wyglądała trochę jak sami wiecie CO. Dziewczyny wystraszyły się nie na żarty. Lola w kółko powtarzała "wiedziałam, mówiłam, wiedziałam, mówiłam". -Trzeba o tym powiedzieć opiekunom. Trzeba, Sabina, trzeba! -Dobrze, skoro chcesz. powiedziała potulnie przyjaciółka. Ale w połowie drogi, zobaczyły policyjny patrol. Wokół było pełno gapiów, którzy byli usilnie odganiani przez opiekunów. Dziewczyny spytały przypadkowego chłopaka, o co chodzi. - Jesteście chyba jedyne, które nie wiedzą. Ktoś zabił Rudego. Tasakiem. Ponoć straszna rzeź jest tam w środku. Jeden policjant jest cały we krwi. Mamy w ogóle jutro stąd wyjechać. Albo do domu, albo gdzieś indziej. Kurde, Rudy był jedynym, który mieszkał sam... Straszne, po prostu cholera straszne...- i odszedł. Nagle Lola zaczęła gorączkowo powtarzać: -Boże Saba, ona była najpierw u niego, potem przyszła do nas... Boże, Boże... -Uspokój się Lola. Jutro jedziemy... Będzie dobrze... Szkoda, że nie było... Noc, 23:41. Sabina i Lola już od ponad 2 godzin leżą w łóżkach. Nic nie mówią, ale w ich ustach siedzi krzyk i klątwy. W pewnym momencie Sabina wyciągnęła rękę po telefon i wyszeptała do Loli: -Za cztery sekundy północ. Stuk, stuk, stuk... Znowu. Najpierw ciche , potem głośniejsze. Dziewczyny wtuliły się w siebie i milczały. Kolejne stuki. Tym razem słychać trzask łamanego drewna. I kolejny raz. Nagle w drzwiach pojawia się dziura. Z każdym stuknięciem powiększała się. Dziewczyny zaczęły płakać. Nagle tasak zniknął. Przez następne sekundy panowała zupełna cisza. Wtem przez dziurę ktoś wciągnął rękę do środka i dosięgał klamki. Lola zaczęła piszczeć. Ręka usilnie starała się dosięgnąć klamki... Kiedy już jej się to udało, do pokoju weszła owa kobieta, która odwiedziła je zeszłej nocy. Sabina objęła przyjaciółkę i zakryła ją swoim ciałem. Morderczyni powoli zbliżała się do nich. W ręce trzymała tasak. Czyściutki. Tej nocy to one były pierwsze... Boli. Głowa boli, ręka boli, noga boli, wszystko boli. Lola nie wiedziała, co się dzieje. Powoli otworzyła oczy i ujrzała kobietę. "Hm, dziwna dama." -pomyślała. "Wygląda jak gosposia domowa." Nagle przypomniała sobie wszystko. Nabrała haust powietrza. Rozglądała się dokładnie. Po jej lewej na krześle, siedziała Sabina. Lola była skrępowana liną, a Saba nie. Nagle kobieta, delikatnym i aksamitnym głosem wyszeptała: -Pobudka. Dziewczyny patrzyły na siebie, a potem na zabójczynie Rudego. Dzierżyła w dłoni tasak. Czyściutki tasak. -Czego pani od nas chce?- zapytała Saba cichym, zgłuszonym piskiem, przechodzącym w płacz. -Prawdy- powiedziała nieznajoma- Pozwólcie, że wyjaśnię wam zasady gry. Otóż Ty - tutaj wskazała na Sabinę - masz dwa wyjścia; albo uciekasz stąd teraz, zostawiając swoją przyjaciółkę ze mną, albo zostajesz, tym samym skazując się na śmierć. Wybieraj, masz dwie minuty na odpowiedź. -Idź, ratuj się. Sabina, błagam! Idź stąd!- usilnie prosiła Lola. Ale Sabina nawet nie drgnęła. Po upływie dwóch minut kobieta powiedziała z uśmiechem" -Gratuluję odwagi. Ale niestety, śmiem twierdzić, że twój wybór był zły. Złapała Sabę za rękę i rzuciła ją na podłogę Wyjęła zza pleców tasak i już chciała uderzyć nim bezbronną dziewczynę, gdy Lola rzuciła się na ziemię i zakryła przyjaciółkę swoim ciałem. Kobieta nie zdążyła zatrzymać ręki. Z ogromna prędkością uderzyła w kręgosłup Loli tasakiem. Wtedy jeszcze czyściutkim. Dziewczyny leżały na podłodze. Ostatnim, co zdążyły zrobić przed kolejnym ciosem morderczyni, było złapanie się za dłonie. Patrząc sobie w oczy, wyszeptały cichutkie "Kocham Cię". Po ich policzkach płynęły łzy. Nieznajoma zamachnęła się i uderzyła Sabę. Stojąc po łydki w krwi przyjaciółek i bawiąc się brudnym już tasakiem, wyszeptała, ze zdziwieniem i nutka podziwu: -A jednak przyjaźń nie kończy się nigdy... {"type":"film","id":490841,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Zesz%C5%82ej+nocy-2010-490841/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Zeszłej nocy 2012-04-30 20:30:02 ocenił(a) ten film na: 8 doslownie na samym koncu filmu, glowni bohaterowie obejmuja sie, po czym Michael patrzy na Jo, nastepuje krepujaca cisza a film konczy sie na tym, kiedy Jo bierze oddech,zeby cos powiedziec. ktos ma jakis pomysl o co chodzi..? cosma ocenił(a) ten film na: 7 werr_so tzw. otwarte zakończenie filmu, to już dowolna interpretacja, prawdopodobnie zdanie sugerujące zakończenia małżeństwa typu "widać w Twoich oczach, że z nią spałeś" albo wręcz przeciwnie cosma moim zdaniem, on spojrzał na wyjściowe buty, na jej inną niż zwykle bieliznę i ona zapewne chciała mu wytłumaczyć powody tego... pewnie jakaś bajeczka, bo moim zdaniem i tak by przetrwali... :) cosma ocenił(a) ten film na: 7 gabi1810 no też racja =) werr_so Ja mysle ze ostatnie spojrzenie meza pelne bylo pytan. Zdal soie sprawe ze Keira nie mowi wszystkiego. Ale z racji tego ze sam byl winny i nie mogl odwzajemnic sie szczeroscia, skazal sie na wieczne milczenie. Jej wdech swiadczy o tym ze wszystko mialo przejsc do porzadku dziennego, pewnie powiedzialaby cos prozaicznego co nie mialo znaczenia. Dlatego film konczy sie akurat w tym momencie. Dzwiek wdechu jest tak wymowny, ze pozostaje w glowie po zakonczeniu filmu. Oznacza powrot do rzeczywistosci. Nikt nie dowie sie prawdy i tak pozostanie na zawsze.

zeszłej nocy jak sie konczy